Aktualizacje 2009-2010 - Koniówka

FESTIVAL
Przejdź do treści
Projekt
Bogusław Zięba

Aktualizacje 2009-2010

Aktualizacje - rozdziały
Aktualizacje 2009-2010
Rozbudowa
W lecie 2010 rozpoczęte zostały prace nad rozszerzaniem sieci kanalizacyjnej w Koniówce, regulacją rowów wzdłuż głównej drogi i budowa chodników przydrożnych zwiększających bezpieczeństwo przechodniów. Jeszcze zanim spadł pierwszy śnieg przyłączono szereg domów do kanalizacji oraz położono chodnik przed remizą OSP, starą szkołą i dzwonnicą.

Rozbudowa
Chochołów i Witów mają wodociągi, kanalizację i chodniki już od kilkunastu lat. Teraz i my doczekaliśmy się pierwszych kroków w tym kierunku. Ale cofnijmy się kilka lat wstecz.
W roku 2001 Koniówka na wniosek sołtysa Jana Sroki została ujęta do planu zabudowy i zagospodarowania terenu, co rok później nabrało mocy urzędowej i w rezultacie doprowadziło do wydania przez wójta gminy Czarny Dunajec, Józefa Babicza decyzji o budowie sieci kanalizacyjnej. W tym samym roku ruszyły pierwsze prace i bardzo szybko, bo w sierpniu podłączone zostały pierwsze domy do głównej sieci kanalizacyjnej.
Aktualnie, po ośmiu latach (dość długa przerwa) doczekaliśmy się dalszych prac nad rozszerzaniem sieci kanalizacyjnej z równoczesnym rozpoczęciem wykładania chodników wzdłuż głównej drogi. Prace rozpoczęto od strony Chochołowa przyłączając kolejne domy do sieci kanalizacyjnej tak, by zaraz potem można było przygotowywać teren pod chodniki.
We wrześniu powstał odcinek po prawej stronie biegnący od mostu do remizy OSP i po przeciwległej przed dzwonnicą. W październiku kontynuowano prace po prawej aż po granice administracyjne Koniówki i po lewej do przystanku autobusowego. W planie jest jeszcze rozbudowa chodników w stronę Podczerwonego, ale dopiero w przyszłym roku, gdyż zima prawdopodobnie przerwie te prace na pewien okres. Z uwagi na to, iż nasze dzieci uczęszczają do szkoły w Podczerwonem i spacerują codziennie od jednego do dwóch kilometrów wzdłuż coraz bardziej ruchliwego szlaku komunikacyjnego między Czarnym Dunajcem a Zakopanem, jest to jedno z ważniejszych przedsięwzięć dotyczących ich bezpieczeństwa na drodze.
Równocześnie z pracami kanalizacyjnymi i rozbudową chodników pogłębione zostały rowy odpływowe, których kanały odprowadzać będą wodę źródlaną i deszczową ujściem za remizą strażacką.

Zofia Zięba, Koniówka 05.12.2010
Pro memoria - styl i gramatyka pisowni XIX wieku
Ksiądz Adalbert (Wojciech) Chlebek służył jako proboszcz w Chochołowie w latach pięćdziesiątych XIX stulecia. Okres jego duszpasterstwa w parafii wiąże się z rozpoczęciem budowy nowego kościoła, który stoi po dzień dzisiejszy. Ksiądz Chlebek zmarł 28 sierpnia 1862 roku, a relację z jego ostatniej drogi zatytułowaną „Pro memoria” uwiecznił w księdze zgonów Koniówki jego wikariusz Ks. Ignacy Malina.

Ks. Ignacy Malina o pogrzebie proboszcza
Ks. Wojciech Chlebek zaktórego rozpoczął się murować Kośćiół nowy, októrego pilnie się krzątał, i robotników doglądał, iako pierwszy Pleban Chochołowski podługiej chorobie przeniósł się dowieczność po zaopatrzeniu się Przenajświętszymi Sakramentami wprzód. Dnia więc 28. Augusta wieczorem około 8 godziny iak najpiękniej i najspokojniej zasnął na wieki w Panu. W przytomnośći swego Ks. Wikarego zktórem iaknajspokojniej iak prawdziwy brat zbratem żyli 13. lat. Także był przytomnym Wiel. Ks. Wojciech Blaśieński Proboszcz z Siedziny, a Fundator naszego Kośćioła. Był także Pan Majster od Kościoła t.i. P. Wiadrowski z Krakowa, iakoteż i gospodyni z Wikaryiki Ks. Ignacego Maliny – i kilka godnych Parafian.
Eksportowany był do Kośćioła wniedzielę po nieszporach t.i. dnia 31. Augusta 862 – przez W. Ks. Dziekana Bogdalika z Czarnego-Dunajca, exortę przed Plebanią powiedział Ks. Cholewiński Wikary z Czarno-Dunajca, asystowali W. Ks. Wojciech Blaśieński Proboszcz z Sidziny a Fundator Chochołowskiego Kościoła – Ks. Jan Bartoszek Wikary z Czarnego-Dunajca, i miejscowy Ks. Wikary idest(?) Ignacy Malina. Dnia następnego t.i. 1. Septembra 1862 odbył się pogrzeb naktórym bez płatnie byli wszysci Kapłani z całego Dekanatu – prócz Dekanalnych był W. Ks. Kanonik, Profesor Teologii, Dziedzic Dóbr Czarnodunajeckich Jozef Wilczek a Kuzin Nieboszczyka – W. Ks. Wojctech Blaśieński z Siedziny Proboszcz – W. Ks. Jaśieński z Krakowa Mansionarz od Pańy Maryi, i R Kleryków Tarnowskich – Ciwilnych dużo było znacznych iako to: Pan Naczelnik z Nowegotargu, P. Kapitan Hauer z Dzianisz Dziedzic, i kilku powiatowych Panów Urzędników których Nazwiska pisającego niewiele obchodziły – apospólstwo było tak liczne iż Kościół niemógł ich pomięśćić, dotego gawiedź iaknajpiękniejsza służyła – przy wyprowadzeniu Ciała z Kościoła exortę powiedział Ks. Pleban Solarczyk z Zakopanego, a na Cmentarzu Ks. Żrelski Pleban z Harklowy – a Exortował ks. Wilczek Kanonik Tarnowski, a Profesor Krakowski.
W. Ks. Wojciech Chlebek był także Plenipotentem Dóbr Dunajeckich.

Bogusław Zięba, Koniówka 28.07.2010
Powódź
W Koniówce, podobnie jak na pozostałym obszarze Małopolski ziemia nie przyjmuje już wody i znaczne obszary są podtopione. Źródła biją ze zdwojoną mocą i nadal pchają nawałnicę w dół rzeki. Nurt jest bardzo szybki, oczywiście mętny i niebezpieczny. Piwnice są zalane, a wioska grzęźnie w błocie i jedynie kilka nowo położonych dróg asfaltowych ratuje sytuację.

Wezbrane wody
Już od kilku lat nasz kraj nawiedza mniejsza lub większa powódź. Bywa, że przychodzi zimą, na wiosnę czy latem.
W roku 2010, maj od początku przyniósł nam rzęsiste opady deszczu i to w całej Polsce, co spowodowało wylew rzek. Woda zalała i zabrała wszystko, co spotkała na swej drodze - od piwnic aż po dach. Były nawet wypadki śmiertelne. Największe straty w tym roku wyrządziła w Małopolsce i na Śląsku.
U nas w maju nastała mokra i nieprzyjemna „jesień”, a w Zakopanem - nawet prawdziwa zima, bo w środku maja miasto przybrało grubą, białą, śnieżną szatę i przez to obniżyła się temperatura w całej okolicy.
Po nawałnicy
Mimo, że główna fala powodziowa jest prawie za nami, rzeka nadal jest bardzo groźna. Dodatkowo wypełniona jest powalonymi drzewami, które zostały wyrwane naturze z korzeniami gdzieś w górnych partiach Czarnego Dunajca. W zasadzie regulacja koryta zaczyna się właśnie w Koniówce, więc nie zadbany brzeg rzeki powyżej naszej wioski był zawsze narażony na zmiany powodziowe. Co roku przyglądaliśmy się nowym obrazom, które wartka rzeka rzeźbiła w ziemi.
Wszystko jest niesione w dół i zatrzymuje się na większych przeszkodach naturalnych lub na progach zbudowanych przez człowieka. Same progi, które budowane były już bardzo dawno (ostatni w latach siedemdziesiątych ostatniego stulecia) również nie wytrzymują naporu wody i powoli poddają się siłom natury. Wspomniany, najmłodszy próg wodny poddał się robiąc miejsce nawałnicy pod swoim ciężarem, co wkrótce, lub przy następnej powodzi może doprowadzić do pęknięcia tamy. Najlepiej nie zbliżać się w to miejsce, a w lecie, gdy woda już całkiem opadnie, uważać przy kąpieli.

Zofia Zięba, Koniówka 21.05.2010
Misje
W naszej parafii pod wezwaniem św. Jacka w Chochołowie w dniach od 17 do 25 kwietnia 2010r. odbywały się Święte Misje do Serca Bożego. Misje - jest to katolicka akcja kaznodziejska. Prowadzą je księża zakonni - misjonarze.

Odwiedziny misjonarzy i cel misji
Misje mają za zadane umacniać parafian w wierze. Trwają 9 dni, a ich wyjątkowość, w odróżnieniu od corocznych rekolekcji, polega na tym, że odbywają się tylko co dziesięć lat. Misjonarze prowadzą nauki ogólne dla wszystkich i stanowe - dla dzieci, młodzieży, dla ojców i matek, dla młodych małżeństw i dla chorych oraz wiernych w podeszłym wieku. Przynoszą ze sobą duchową wiedzę, z którą pragną się podzielić z wiernymi i przez którą pragną wpłynąć na ich dobre postępowanie.
Ogólna spowiedź, komunia święta i błogosławieństwo z odpustem zupełnym dla wszystkich parafian - uczestników Misji, jest uwieńczeniem tego święta duchowego. Ludziom nieuleczalnie chorym i wiernym w podeszłym wieku jest udzielany dodatkowo sakrament namaszczenia.
Na zakończenie odbywa się poświęcenie krzyża misyjnego i procesja wokół kościoła z tym właśnie krzyżem, niesionym przez uczestników Misji. Następnie, na pamiątkę odbytej kontemplacji w parafii krzyż zostaje wkopany w ziemię na terenie należącym do kościoła.
W tym roku, na pamiątkę odbytych Misji, poświęcony krzyż został wbity na dziedzińcu przed wejściem do kościoła, a każda rodzina otrzymała krzyżyk misyjny z odpustem zupełnym dla umierających. Ostatnie Misje miały miejsce w 1999 roku.

Zofia Zięba, Koniówka 04.05.2010
Pogrzeb Karoliny Zięby
Karolina Zięba, najdłużej żyjąca Koniowianka, moja Teściowa, zmarła nieoczekiwanie nad ranem w czasie snu 17 grudnia 2009 w szpitalu w Zakopanem. W pogrzebie wzięła udział prawie cała rodzina oraz wielu mieszkańców Koniówki i najbliższych wiosek podhalańskich i orawskich. Życiorys Karoliny przedstawiłam w poprzednim artykule z dnia 10 lutego 2009 powiązanym z obchodami jej stulecia.

Smutne nowiny
Karolina Zięba, najdłużej żyjąca Koniowianka, moja Teściowa, zmarła nieoczekiwanie nad ranem w czasie snu 17 grudnia 2009 w szpitalu w Zakopanem. Przewieziona została tam na zabieg operacyjny po złamaniu nogi.
W pogrzebie, który odbył się 21 grudnia 2009 , w mroźny i słoneczny dzień, wzięła udział prawie cała rodzina oraz wielu mieszkańców Koniówki i najbliższych wiosek podhalańskich i orawskich. Ceremonia żałobna rozpoczęła się w domu Karoliny w Koniówce o godzinie 10:00. Mszę świętą o 11:00 w kościele parafialnym w Chochołowie odprawił ksiądz Jacek Mola w asyście księży Stanisława Syca i Władysława Kosa.
Ksiądz Kos przedstawił w skrócie życie zmarłej, a syn Karol wygłosił mowę żałobną, po której kondukt żałobny ruszył w stronę cmentarza. Ciało Karoliny zostało złożone w grobowcu rodzinnym Ziębów.
Życiorys Karoliny przedstawiłam w poprzednim artykule pt. Sto lat! z dnia 10 lutego 2009, powiązanym z obchodami jej stulecia.

Zofia Zięba, Koniówka 06.01.2010
Krzysztof Hofman (1915-1996)
Repozytorium Cyfrowe w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu od kilku lat realizuje projekt „Od dokumentu do ukazania losów człowieka” i zajmuje się tworzeniem baz danychoryginalnie zachowanych dokumentów, wytworzonych w kancelariach obozu Auschwitz-Birkenau. Obecnie repozytorium zajmuje się między innymi książką ewidencyjną szpitala obozowego blok 28 i kartoteką więźniów bloku 11. Opracowania te mają być pomocne historykom i przewodnikom w ich pracy oraz mają być księgą upamiętniającą te osoby, których nazwiska znajdują się na niemieckich dokumentach. Blok 28 i 11 były miejscem, w których nasz były lekarz z Ośrodka Zdrowia w Chochołowie, dr Krzysztof Hofman spędził część swojego życia.

Dr Krzysztof Hofman
Dr Krzysztof Hofman miał pochodzenie szlacheckie. Urodził się w roku 1915. Jego mama Bronisława była hrabianką i rodzina posiadała dworek pod Łodzią, który później, w czasachPRL-u im odebrano. Krzysztof miał brata Zdzisława i siostrę Halinę.
W czasie kampanii wrześniowej służył w kawalerii. Należał do AK. Cała jego rodzina była internowana. Ojciec zginął w Dachau. Krzysztof był studentem 2 lub 3 roku medycyny, gdy dostał się w ręce Niemców. Przewieziono go do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i przydzielono mu numer 2738. Pracował w szpitalu obozowym jako pielęgniarz. Sam cudem uniknął śmierci (uratowany przez jednego ze strażników). Miał trzy córki - Marię, Katarzynę i Irenę. Po wojnie dr Hofman był prześladowany za przynależność do AK i prace w konspiracji. Został wywieziony do Rosji. Skuty z drugim zesłańcem za nogi pracował jako górnik. Przebywał tam przez 5 lat. Żona w tym czasie myśląc, że zginął wyszła ponownie za mąż. W czasie kręcenia filmu „Hubal” w roku 1973 dr Hoffman brał udział w nim jako statysta i grał rolę partyzanta. W Chochołowie pojawił się w latach 60-tych i pracował w Ośrodku Zdrowia aż do śmierci (30.10.1996). Mieszkał kolejno w trzech prywatnych domach u Blaszyńskiego Józefa (Białasia – Ducha), u Wojciecha Liszki (Pajtasa), u Andrzeja Koisa (Gazdecki), a następnie, do końca życia na piętrze w Ośrodku Zdrowia.
Dr Hofman oprócz pracy w Ośrodku Zdrowia bardzo udzielał się społecznie i interesował się historią wioski Chochołów. Tu mowa przede wszystkim o Powstaniu Chochołowskim. To właśnie dzięki jego pomysłowi oraz pomocy finansowej Polonii Amerykańskiej w lutym 1996, dla upamiętnienia 150-tej rocznicy zrywu górali powstał pomnik na ich cześć. Została także sprowadzona w woreczkach ziemia z różnych obozów zagłady i wmurowana pod tablicą pamiątkową. Pomnik stał się nie tylko pamiątką Powstania Chochołowskiego, ale także świadectwem i świętym miejscem pomordowanych Polaków, którzy oddali swe życie za nasza Ojczyznę. Dr Hofman odrestaurował również kapliczkę i figurę św Jana Nepomucena, która ma swój związek z Powstaniem.
W ramach swojej pracy zawodowej prowadził również pogadanki i wykłady dla dorosłych i dla dziecina różne tematy związane ze zdrowiem w szkołach całego regionu. Na początku lat osiemdziesiątych otworzył prywatny gabinet lekarski w domu Alojzego Skorupy, lecząc chorych z całej Polski metodą akupunktury. Zmarł 30 października 1996 roku w klinice w Krakowie w wieku 81 lat, a pochowany został w swoich rodzinnych stronach. Wówczas na pogrzeb pojechał cały autokar górali z Chochołowa z muzykantami, wynajęty przez Gminę w Czarnym Dunajcu. Na pogrzebie, oprócz najbliższej rodziny było bardzo wielu znajomychi przyjaciół doktora. Uroczystość pogrzebowa zakończyła się podziękowaniami i pożegnaniem górali z Chochołowa, którzy zagrali rekwiem na góralską nutę.
Dr Krzysztof Hofman odznaczony był dwukrotnie Krzyżem Virtuti Militari.

Literatura
"My, Armii Krajowej żołnierze" pozycja autorstwa Jana Jakóbca i Ryszarda Wojciechowskiego zawiera serię zdjęć z czasów II wojny światowej, na których widnieje Krzysztof Hofman.
"Chochołów" Zofii Steckiej wymienia i opisuje Krzysztofa Hofmana jako jednego z mieszkańców.
"Na ścieżkach pożogi", seria "Tygrysek" - to dzieło Krzysztofa Hofmana opisujące walki jednej z jednostek Armii "Poznań" w kampanii wrześniowej w 1939 roku.

Bogusław Zięba, Koniówka 04.08.2009
Czas nas uleczy
Następna książka rodem z Koniówki. Nasza Józia nie próżnuje na obczyźnie i tym razem wydaje tomik poezji pt. „Czas nas uleczy”, ISBN: 978-0-9816820-8-2, który dedykuje szczególnie ważnej i najbliższej dla siebie osoby, swojemu mężowi, przyjacielowi i życiowemu partnerowi Stanisławowi Gromskiemu. Gratuluję ponownie Marysiu i czekam na pierwszy egzemplarz w Koniówce. Tomik jest do nabycia na witrynach internetowych DSP, Amazon i wielu innych na całym świecie.

Od autorki
Książkę z moją poezją dedykuję szczególnie ważnej i najbliższej dla mnie osobie, mojemu mężowi, przyjacielowi i życiowemu partnerowi Stanisławowi Gromskiemu.
Staszek zawsze był przy mnie w każdej trudnej chwili mojego życia, wspierał mnie duchowo, pomagał spełniać moje marzenia. Był zawsze wiernie przy mnie w każdej godzinie dnia i nocy i bardzo wierzył w mój talent poetycki. Maria Gromska z Chicago.

Drzewo i Myśl
Patrzę na drzewo rozgałęzione
Patrzę jak promienie słońca przebijają się do mnie
I coraz cielplej czuję twe dłonie
I coraz bliżej dotykam skronie
Zatykam dłońmi całą moją twarz
I czekam jak głowa przestanie się bać
Tych wszystkich lęków i strachu
I nocy i burzy i wszystkich błyskow
I zacznie normalnie myśleć na jawie
Jak drzewo które rośnie i wzbija sie wzwyż
A ci szybko cień zaszedł dziś
I ból zostawił zostawił w tym miejsciu swym
Gdzie drzewo zaczęło rosnąć i stać
Aby zasłonić na chwilę Cię
Tak drzewo rośnie i rośnie
Jak moja mysl
To znaczy drzewo i myśl

Maria Gromska

Zofia Zięba, Koniówka 15.07.2009
Bill Gula i jego rodzina w Koniówce
Wielu ludzi na świecie ciekawych jest swoich korzeni. Często na ten temat rozmawiają ze swoimi rodzicami i dziadkami lub w wolnych chwilach szperają w domowych archiwach.

W poszukiwaniu korzeni
Niektórzy z nich mają szczęście i łatwą robotę, gdy któryś z przodków miał podobne zainteresowania i uchylił im tajemnicy rodzinnej. Pozostali opierają się na relacjach, zapiskach i zdjęciach rodzinnych, dokumentach w różnych urzędach państwowych lub księgach kościelnych.
Jednak, gdy ktoś cofa się w przeszłość i nagle napotyka przerwę w dziejach swojego rodu, ma coraz więcej pytań i szuka gdzie indziej wykorzystując nowe źródła, by dotrzeć do początków.
Aktualnie najpopularniejszą pomocą w poszukiwaniach jest internet ze swoimi globalnymi możliwościami. Na jego pomocy, gdy zawiodły już inne środki, oparł się niejaki William Gula z New Jersey, żeby dotrzeć do swojej rodziny w Koniówce i przekonać się o swoim pochodzeniu.
Wiedział, że jego dziadkowie ze strony matki i ze strony ojca opuścili Europę Wschodnią na początku dwudziestego wieku i założyli rodziny na obcym im lądzie. Pan Gula z coraz większym zainteresowaniem słuchał opowieści swojej mamy Katherine, która aktualnie ma 92 lata i następnie za namową swojej żony Kathy (Włoszka z pochodzenia) rozpoczął poszukiwania w sieci internetu. Przypadek sprawił, że prawie wszystkie dane z mojego Albumu o Koniówce znalazły się tam kilka lat wcześniej i dzięki temu pan Gula trafił na pierwszy trop. Wprowadził do wyszukiwarki dwa słowa, które uznał za najbardziej odpowiednie i miał rację, bo połączenie „Planiczka” i „Koniówka” mogło go doprowadzić tylko do tej strony internetowej.

I began to cry
Nastąpił pierwszy kontakt i wymiana wiadomości mailowych, telefony i wreszcie decyzja o przylocie do Polski. William Gula jest wnukiem Józefa Planiczki, który opuścił swój dom rodzinny prawdopodobnie w 1907 roku i już nigdy nie wrócił do Polski. Pan Gula przybył w miejsce pochodzenia swojego dziadka 18 maja 2009 roku. Nie znał do tej pory krewnych w Koniówce i z wielkim przejęciem przekroczył próg drewnianego domu. Nie znał jeszcze osób, które mocno obejmował, ale płakał. Trudno mu było wykrztusić z siebie słowo, ale był pełen szczęścia. W podróży towarzyszyła mu żona Kathy. Rodzina połączyła się czując swoją bliskość w podświadomości, a Bill (skrót od William) podsumował potem to spotkanie między innymi słowami „I began to cry” na jego własnej stronie internetowej (link poniżej)
Po tygodniowym pobycie w kręgu nowej-starej rodziny pan Gula odkrył w sobie góralską duszę. Mimo trudności językowych śpiewał z krewnymi „Górole, Górole...”, odwiedzał miejsca związane ze swoimi przodkami, jadł oscypek i kiełbasę wędzoną. Do Stanów zabrał ze sobą zdjęcia, dane o rodzinie, ciupagę, kapelusz góralski i wspomnienia przenikające go dreszczem. Gościły go dwie rodziny Molcorzów – Planiczka i Zubek. Zosia Planiczka zadbała o harmonogram pobytu, a ksiądz Zubek, który jako jedyny miał możliwość spotkania rodziny amerykańskiej w latach siedemdziesiątych mile zaskoczył przybysza swoją obecnością w Koniówce.
Kto zna angielski i chciałby dowiedzieć się więcej na ten temat, pan Gula zaprasza na swoją stronę thedailygula którą prowadzi od czasu, gdy zaczął interesować się swoim pochodzeniem.

Zofia Zięba, Koniówka 30.05.2009
Prognoza pogody
Jak przepowiedzieć pogodę na najbliższy rok w Koniówce? Otóż okazuje się, że bardzo łatwo. Wystarczy tylko poszperać w starych książkach lub porozmawiać z najstarszymi mieszkańcami wioski i już jest gotowy schemat postępowania, według którego da się w przybliżeniu określić aurę na cały rok. Niektórzy traktują to z przymrużeniem oka, ale proszę porozmawiać na ten temat z seniorami z Koniówki i dopiero wtedy stwierdzić powagę tej metody.

Metoda
Potrzebne: systematyczność, wprawne oko i za oknem termometr.
Część I
Obserwacja pogody i temperatury powietrza trzy razy dziennie (rano, w południe i wieczorem) począwszy od 13 grudnia, czyli św. Łucji do 24 grudnia, czyli Wigilii Bożego Narodzenia włącznie.
Część II
Obserwacja pogody i temperatury powietrza, trzy razy dziennie (rano, w południe i wieczorem) począwszy od 26 grudnia, czyli św. Szczepana do 6 stycznia, czyli Trzech Króli włącznie.
Część III
Przepowiadanie pogody na każdy miesiąc roku polega na odpowiednim łączeniu danych z części pierwszej i drugiej. Część pierwsza jest zapowiedzią dla pierwszej połowy każdego miesiąca. Część druga odpowiada za drugą połowę miesiąca. Np. 13 i 26 grudnia podają prognozę na styczeń, przy czym trzynasty jest dla wszystkich dni do 15 stycznia włącznie, a dwudziesty szósty dla pozostałych dni stycznia i tak dalej aż do 24 grudnia, który odpowiada za pierwszą piętnastkę następnego grudnia i 6 stycznia, który odpowiada za ostatnie dni w nowym roku.Oczywiście sama zdecydowałam się na przełomie 2008 i 2009 na obserwację pogody i w tabelce zamieściłam rezultaty, a poniżej pokusiłam się o zapowiedź pogody na rok 2009 dla Koniówki. Ciekawe, czy się sprawdzi.

Prognoza na rok 2009
  1. Na początku stycznia temperatura była raczej umiarkowana, niebo zachmurzone z przejaśnieniami, bez opadów. Druga połowa stycznia było dość zimno i padał śnieg.
  2. Luty rozpoczął się podobną pogodą, jak styczeń i znów w drugiej połowie odczuliśmy ochłodzenie i wystąpiły opady na przemian z przejaśnieniami.
  3. Początek marca pokaże nam pierwsze oznaki wiosny, ale uwaga na drugą połowę, która mimo braku opadów będzie zimniejsza niż zwykle. Przez cały miesiąc będziemy widzieć chmury i słońce na przemian.
  4. Kwiecień rozpocznie się umiarkowanie i ciepło, ale skończy się raczej zimno.
  5. Na początku maja na niebie pojawi się dużo chmur przy ciepłych temperaturach, natomiast druga połowa pokaże nam słońce, jednak powietrze będzie rześkie, jak na tą porę roku.
  6. Czerwiec rozpocznie się deszczowo i ciepło, a skończy się pogodnie przy temperaturach poniżej oczekiwania.
  7. W lipcu pozwolimy roślinom rozwijać się na deszczu w początkowej fazie miesiąca, by później dopiero zbierać plony.
  8. Początek sierpnia prawie tak samo dobry, jak koniec lipca, natomiast uwaga na koniec miesiąca, który znowu przyniesie nam opady.
  9. Wrzesień będzie kontynuował dzieło końcowych dni sierpnia i dopiero w połowie pozwoli słońcu wyjrzeć zza chmur.
  10. W październiku na przemian deszcz, chmury i słońce oraz całkiem możliwy śnieg, szczególnie pod koniec miesiąca.
  11. Listopad rozpocznie się raczej brzydko i zimno. Prawie przez cały czas nie pojawi się słońce.
  12. Grudzień będzie zimny, pod koniec bardzo zimny z małą ilością opadów.

Zofia Zięba, Koniówka 03.03.2009
Sto lat!
Najstarsze, zachowane wzmianki o Koniówce pochodzące ze „Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” wydanego w 1887 roku mówią o przysiółku Podczerwonego z 1604 roku. To już wiemy. A najstarsze, zachowane wzmianki z życia Karoliny Zięby zachowały się w księgach kościelnych Hladovki z 1909 roku aktualnie przechowywanych w Obecnom Uriade w Suchej Hore na Słowacji oraz w księdze pasażerów z 1910 roku niemieckiego okrętu George Washington znajdującej się w Nowym Jorku.

Z Hladovki, przez USA do Koniówki
Sto lat i ani jednego dnia mniej! A kolejne w wyśmienitej formie, ze wspaniałym humorem i umysłem, którego pozazdrościć może nie jeden wzorowy uczeń. Karolina Zięba udowodniła to wszystko w dniu swojej okrągłej rocznicy.
I to jak okrągłej! Z przodu jedynka, a za nią dwa zera. Jeden wiek, w dodatku taki, w którym Polska przeżyła największe przemiany w swojej historii. Ucisk i bieda, podróże za chlebem, rozwój techniki, dwie wojny, komunizm, doba polskiego Papieża, powrót do demokracji i wiele innych.
Ale wróćmy do solenizantki. Karolina Chmenia urodziła się 4 lutego 1909 roku w Hladovce i tam przebywała do wielkiego pożaru wioski w 1910 roku. Wczesne dzieciństwo spędziła w USA, następnie wróciła do Koniówki i w 1930 roku wyszła za mąż za Józefa Ziębę (Zeglenia). Razem wychowali 11 dzieci (Karolina urodziła w sumie 14, niestety trójka nie doczekała jednego roku) i razem z potomstwem w 1980 roku obchodzili pięćdziesięciolecie pożycia małżeńskiego. Józef zmarł w 1982 roku i od tego czasu Karolina żyła tylko dla swoich dzieci i ich potomków. Żyła informacjami o ich losie, o ich doli i niedoli. Z wielkim zainteresowaniem przyglądała się również wydarzeniom w Koniówce, w okolicy i na świecie.
Teraz miło i często wspomina lata dziecięce spędzone w USA używając jeszcze teraz angielskich zwrotów. Opowiada o tradycjach góralskich w Koniówce, zachwyca przyśpiewkami na każdy temat, wreszcie podkreśla wagę religijności i wiary w Boga dając wzór regularną praktyką pierwszych piątków. Ze strachem, z żalem, ale także z pewną dozą bohaterstwa opowiada o godnych pogardy napadach rabunkowych, które miały miejsce w biały dzień w jej domu na krótko przed jej stuleciem.

Urodziny
Urodziny Mamy, Babci, Prababci i Pra-prababci Karoliny Zięby z Koniówki rozpoczęto dokładnie sto lat po jej przyjściu na świat. Najważniejsi jej goście, czyli najbliższa rodzina przybyli ze wszystkich zakątków świata dumnie prezentując się w tym dniu u jej boku. Syn Tadek otworzył ceremonię składając jako pierwszy życzenia urodzinowe. Po nim nastąpiło przekazanie listu gratulacyjnego i Krzyża Kawalerskiego Odrodzenia Polski od prezydenta Rzeczpospolitej Lecha Kaczyńskiego, a następnie gratulacje senatora Tadeusza Skorupy, list premiera Donalda Tuska, życzenia Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Wojewody Małopolskiego, Urzędu Gminy w Czarnym Dunajcu i innych.
Mszę świętą w intencji znakomitej solenizantki wspólnie z proboszczem parafii w Chochołowie ks. Stanisławem Sycem, byłym proboszczem tejże parafii ks. Władysławem Kosem i pochodzącym z Koniówki proboszczem parafii w Kościelisku ks. Jackiem Molą prowadził ks. infułat Bronisław Fidelus, który w trakcie nabożeństwa odczytał list z życzeniami arcybiskupa metropolity krakowskiego kardynała Stanisława Dziwisza. Po mszy przyszła pora na niekończące się życzenia gości, które rozpoczął syn Karol miłym akcentem góralskim. Solenizantka ochoczo podśpiewując wytrzymała z gośćmi jeszcze kilka godzin, a potem nakazała bawić się dalej i z uśmiechem opuściła salę.
Jedyna setka w Koniówce minęła z wielkim hukiem, ale należy wiedzieć, że nie była to pierwsza okrągła rocznica Karoliny. Skoro była setka, to musiała być kiedyś i pięćdziesiątka. Jednak przyglądając się z boku nie ta pierwsza była dla niej najważniejsza. Była też inna, mianowicie ta spędzona u boku swojego męża Józefa. I uwaga! Obaj zaczęli pożycie małżeńskie w dniu urodzin Karoliny, a złotą powtórkę świętowali dokładnie pięćdziesiąt lat później. Kolejny okrągły rekord to następcy Karoliny. W czasie setnych urodzin liczba potomków wynosiła 130 i zamykał ją praprawnuk Sebastian. Natomiast teraz tempo nadaje Nikodem, kolejny mężczyzna w rodzinie, który urodził się kilka dni po uroczystościach swojej prababci.

Zofia Zięba, Koniówka 10.02.2009

Pisz do nas i z nami


Koniowka.info ©
Wróć do spisu treści