Aktualizacje 2023-2024 - Koniówka

FESTIVAL
Przejdź do treści
Projekt
Bogusław Zięba

Aktualizacje 2023-2024

Aktualizacje - rozdziały
Aktualizacje 2023-2024
Pogniywany Nepomuk
Kilka dni temu wydawnictwo książkowe Astraia z Krakowa opublikowało moją powieść pt. "Pogniywany Nepomuk". Sam tytuł podpowiada, że książka może nawiązywać do stojącej w Chochołowie figurki św. Jana Nepomucena i wydarzeń z nią związanych.

Faktycznie. Zaczynam prologiem w roku 1863, kiedy figurka św. Jana Nepomucena stanęła na rogatkach Chochołowa. Po kilku stronach następuje część główna, która rozpoczyna akcję na dworze barona Borowskiego w Dzianiszu w 1839. W trakcie dalszej akcji wspominam o 1830, a nawet 1819 roku, kiedy swój początek miał spór o dobra czarnodunajeckie. Opisuję historię zwady o te dobra, by przejść do przygotowań powstania, które miało miejsce w 1846 roku w Chochołowie.
W książce występują postaci autentyczne i stojące tuż obok fikcyjne, które mają być spoiwem łączącym narrację bez wpływu na bieg historii i wydarzeń na Podhalu. Aby opowieść nabrała barw, przypisałem postaciom powieści cechy i zachowania, którymi być może nie wyróżniały się w prawdziwym życiu, jednak wyłapując niektóre szczegóły z relacji o ich zachowaniach, dopełniłem ich obraz zdając się na własne przeczucia i wyobraźnię. Chciałem w ten sposób uatrakcyjnić powieściową narrację, poszukując odpowiedzi na to, w jaki sposób cechy oraz czyny poszczególnych bohaterów splotły się w ciąg okoliczności przez które autentyczne wydarzenia potoczyły się tak, a nie inaczej.
Zatem, pomimo uwzględnienia rzeczywistych faktów, książka nie może być pojmowana jako dokument historyczny, lecz przez swoją lekkość i szybkość przyswajania tekstu ma pomóc w łatwiejszym pojmowaniu tej historii. Niewątpliwie, każdy kto zna dzieje Podhala rozpozna autentyczne miejsca, osoby, czy zdarzenia i bez problemu będzie umiał odróżnić je od fikcyjnych. Pozostali, nie tylko będą mieli okazję wejścia w sam środek fascynujących, a mało znanych w szerszych kręgach zdarzeń, ale też poznać ich bohaterów – aktorów wielkiej sceny historii – oraz przeżywać koleje ich losu na tle przygód postaci fabularnych. Mam ogromną nadzieję, że dla jednych, jak i drugich książka okaże się pasjonującą lekturą.
Pomysł na stworzenie tego skromnego dzieła zrodził się w lutym 2021 roku, tuż po hucznych obchodach 175. rocznicy Powstania Chochołowskiego. Bezpośrednio po tym znamienitym wydarzeniu spędziłem kilka miesięcy szperając w starych księgach i czasopismach, ucząc się na nowo historii miejscowości i ich mieszkańców. Odwiedzałem wiekowe zagrody w Chochołowie, Dzianiszu i Czarnym Dunajcu, a pieczołowicie sporządzone austriackie mapy topograficzne z końca XIX wieku pomogły mi odnaleźć nieistniejące już dziś miejsca i drogi. Dzięki nim, mogłem porównać aktualny stan do tego sprzed prawie dwustu lat. Dowiedziałem się z nich na przykład, gdzie kiedyś stał dworek dzianiski, jak rozbudowywał się Nowy Targ lub którymi drogami wędrowano po okolicy, czy też podróżowano do Nowego Sącza i Tarnowa.
Książka jest do nabycia na witrynie internetowej Wydawnictwa Astraia lub w innych księgarniach internetowych

Bogusław Zięba, Koniówka 30.09.2023
Poświęcenie nowego wozu ratowniczo-gaśniczego
Już w lutym tego roku było wiadomo, że strażacy nie uciekną od takiej fety, bowiem prezent, który sobie i nam sprawili zasługuje nie tylko na odnotowanie w Kronice OSP. I feta odbyła się pod hasłem "Uroczystego poświęcenia nowego samochodu ratowniczo-gaśniczego", który od kilku miesięcy czuwa w remizie OSP Koniówka.

W lutym byliśmy świadkami przejęcia wozu, teraz bawiliśmy się na jego „chrzcinach”, które odbyły się na placu sportowym obok remizy za szkołą. Tu zebrali się licznie mieszkańcy Koniówki, przedstawiciele władz gminnych, wojewódzkich i oficjele państwowi. Tu przybyły zaprzyjaźnione jednostki strażackie i miłośnicy wozów bojowych z Podhala. Przybyli także księża, którzy mieli dokonać aktu poświęcenia. Ale po kolei.
Impreza miała miejsce 10 września 2023 na placu sportowym obok remizy. Pogoda dopisała, więc mieszkańcy ściągnęli tłumnie na, bądź co bądź, historyczne wydarzenie.
Wyznaczone zostało miejsce na plac apelowy, ustawiono Scanię w pobliżu i punkt dwunasta rozpoczęto apel zbiórką pododdziałów i pocztów sztandarowych. Po zdaniu raportu, wydany został rozkaz wciągnięcia flagi na maszt, by op odśpiewaniu hymnu przejść do ceremonii religijnych.
Msza Święta Polowa celebrowana była przez proboszcza Parafii, ks. Stanisława Syca, który po jej zakończeniu, złożeniu meldunków, wręczeniu nagród i odznaczeń, poświęcił samochód.
Strażacy pomyśleli także o poczęstunku i zabawie, która uprzyjemniła i przedłużyła spotkanie, "nadzorowane" przez dwóch świętych. Myślę o św. Krzysztofie od pojazdów i św. Florianie – patronie strażaków.

Bogusław Zięba, Koniówka 12.09.2023
Derenk - wycieczka na Węgry
Dereń jadalny to nazwa krzewu, który podobnie jak przebiśnieg jest zwiastunem nadchodzącej wiosny, kiedy obfituje w żółte kwiaty, zaś na jesień odznacza się czerwonymi, słodkimi owocami. Już w średniowieczu, w okolicach węgierskiego Miskolca pierwsi śmiałkowie założyli w miejscu obleganym przez te rośliny osadę, która funkcjonowała jako posiadłość królewska nadzorowana przez panujących na zamku Szádvár.

Historia
Nie było jeszcze wtedy tutaj mowy o Polakach. Ci pojawili się na początku XVIII wieku, gdy nagle zdziesiątkowana przez wojny i epidemię dżumy wioska opustoszała. W Szádvár w tym czasie panowali książęta Esterházy, którzy nie mogli pozwolić sobie na brak poddanych utrzymujących zamek. Borykając się z tymi problemami, znamienity ród ogłosił akcję osadniczą reklamując, także na ziemiach polskich, okolicę jako przyjazną, a wapienną glebę w wysokim stopniu urodzajną, co zresztą było prawdą. Niestety, najbliżej mieszkający włościanie znali realia i obawiali się zajmować domostwa, gdzie jeszcze do niedawna panowała zaraza.
Nowi osadnicy
Natomiast nie wiedziały o tym ludy oddalone o dobre 200 kilometrów na północ, które zamieszkiwały dzisiejszy Spisz i Podhale i borykały się z surowym klimatem, nieurodzajną ziemią i ogólnie panującą biedą. Ród Esterházy wiedział doskonale, skąd pozyskać ręce do pracy i w jaki sposób przedstawić możliwości przyszłym osadnikom. Oprócz urodzajów, zezwoleń na polowania i czekających pustostanów, obiecane zostały pierwsze cztery lata bez pańszczyzny. Takie warunki przyciągnęły między innymi górali z Bukowiny Tatrzańskiej, Białki Tatrzańskiej i Czarnej Góry, którzy w przeciągu kilku krótkich lat prężnie się rozbudowują, rozmnażają, tworzą enklawę i nadają jej miano wywodzące się od słowiańskiej nazwy krzewu pokrywającego okolicę. Tak powstała osada Derenk. Enklawa, którą na Węgrzech utworzyli górale i Spiszacy rozwijała się w niesamowitym tempie i na swój sposób. Oczywiście wypełniała wszystkie zobowiązania wobec panów węgierskich, ale zachowała swoje tradycje, obrządki i przede wszystkim język, który był mieszanką archaicznych góralskiego i słowackiego.

Koniec
Sielanka polska na ziemi węgierskiej trwała ponad 200 lat i przez cały ten czas porozumiewano się tutaj w tym języku. Oczywiście następujące pokolenia uczyły się madziarskiego, ale enklawa szczyciła się swoją mową, która przez długi czas nie ulegała zmianom i modernizacji. Przyczyną tego, nie były znane góralom upór i zaciętość, lecz położenie geograficzne na płasokwyżu, który znakomicie izolował mieszkańców od świata węgierskiego, a znaczna odległość od Polski w doskonałym stopniu utrzymywała staroświecki język używany przez pierwszych osadników w tym rejonie.
Świat zatrzymał się tutaj na 200 lat i nagle, za przyczyną regenta Miklósa Horthego, autorytarnego przywódcy Królestwa Węgier, wszystko odwróciło się o 180 stopni, a Polacy zmuszeni byli odnaleźć się w innej rzeczywistości. Horthy zapragnął rozszerzyć tereny łowieckie na Węgrzech i w roku 1938 rozpoczął stopniowo wysiedlać ludzi z terenów objętych swoim planem. Padło także na Derenk, który ostatecznie zniknął z mapy w roku 1943. Zburzono wszystkie budynki, zniszczono infrastrukturę zostawiając jedynie budynek szkolny na potrzeby łowieckie.

Mniejszość narodowa
Dlaczego tutaj o Derenku? Przecież powinni rozpisywać się o tym Bukowianie, Białczanie lub Czarnogórzanie. Z pewnością też piszą, ale my też mamy powód.
Otóż przedstawiciele władz polskich na Węgrzech zwrócili uwagę w 1993 roku na egzystującą kiedyś na tych ziemiach społeczność polską i z sukcesem wykorzystali ustawę o przyznawaniu praw mniejszościom narodowościowym, która mówi, że prawa narodowościowe nabywa nacja żyjąca na Węgrzech od co najmniej 100 lat. Dlatego Derenk i jego pierwsi obywatele stali się symbolem polskich wartości, takich jak przywiązanie do ziemi, tradycji i języka ojczystego. Skoro tak, więc należy pamiętać o tych wspaniałych emigrantach i ich poświęceniu na obczyźnie, które po niecałych trzech wiekach doprowadziło do uznania Polaków na Węgrzech jako mniejszości narodowej i przyznało im prawa równe obywatelom węgierskim. Od tej chwili Derenk stał się miejscem spotkań Polonii i Polaków, którzy co roku w lipcu spotykają się na odpuście polonijnym.

Nasi w Derenku
Tym razem 30 lipca przybyli tu z wizytą także uczniowie zespołu „Śleboda” oraz mieszkańcy Koniówki i Podczerwonego prowadzeni przez poczet sztandarowy tutejszego Związku Podhalan. Na miejscu, rocznicę otworzyła msza święta prowadzona w obu językach, polskim i węgierskim, którą zakończyło uroczyste składanie wieńców na zachowanym cmentarzu. Dla zgromadzonych Węgrów, Polaków i przede wszystkim potomków mieszkańców Derenku „Śleboda” zaprezentowała tańce i śpiew góralski, które przyjęte były z entuzjazmem przez publiczność i organizatorów.

Bogusław Zięba, Koniówka 30.07.2023

Pierwszy Piknik Rodzinny
Od 18 czerwca 2023 będziemy regularnie spotykać się i bawić w plenerze pod hasłem Piknik Rodzinny - tak obiecują organizatorzy, czyli Związek Podhalan oddział Podczerwone-Koniówka i OSP Koniówka, które w tym roku zasiliła wspaniała Ekipa Filipka Kasperlika - ludzie, których już znamy od kilku miesięcy.

Zabawa rozpoczęła się w plenerze przy dobrej pogodzie i wspaniałych nastrojach. Dzieci przewijały się między dorosłymi, pędziły od jednej stacji do kolejnej, a dorośli brali z nich przykład i pod namową prowadzącego Piotra Lei brali aktywny udział w wymyślnych konkurencjach sportowo-zręcznościowych.
Organizatorzy zadbali także o wikt i napoje, więc jadła było w bród. Jedynie trzeba było potrząsnąć sakiewką, by wrzucić coś na ząb, ewentualnie ugasić pragnienie. A pełne żołądki dawały siły do kolejnych prób zręcznościowych, a pod wieczór także tanecznych podskoków.
Zabawę uświetniły po raz kolejny dzieci z zespołu Śleboda, młodzi adepci skrzypiec i basów Dawida Motora-Greloka, kabaret Marusynianki i muzykanci z prymistą Staszkiem Habernym. Tak bawiono się do zmierzchu, a wieczorem pałeczkę przejął i w rytm dyskotekowych przebojów bawił nas do rana DJ Golden.
W Koniówce zawitali także przedstawiciele oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa z Zakopanego i okazało się, że nie wyjechali z pustymi rękami. Wielu chętnych uczestników zabawy ustawiło się w kolejce, by oddać dar życia. Natomiast Ekipa Filipka Kasperlika po raz kolejny agitowała wśród tłumu o wsparcie, które może się przyczynić do osiągnięcia zamierzonego celu. Według relacji członków Ekipy, zbiórka pieniędzy na zdrowe rączki Filipka jest już na ostatniej prostej.

Bogusław Zięba, Koniówka 20.06.2023
Kazkowe tynsknoty
Ciupaga wbito w pniocek, na nim oposek i kapelus, daleko Giewont, a pod pniockiym kiyrpce. Nie wiymy, cy Kazek wsed do potoka i sie kompie, cy lezy dychnońć co, a moze tynskni... Skoda, ze nie widać go na obrozku. Moze nie kcioł abo nie zmiyścił sie na kartce.

Kazimierz Graca – Kazek Pastyrnoków jest najmłodszym synem Stanisława i Czesławy z domu Broniszewskiej. Już w szkole podstawowej nauczyciele zauważyli jego talent, a uczniowie korzystali po kryjomu z jego usług na plastyce. Niewątpliwie miał talent, oko i rękę, które wyróżniały go spośród rówieśników.
W kilka lat uporał się ze szkołą zawodową, by potem podjąć się pracy zarobkowej, która niestety, nie spełniała jego życzeń i zapatrywań. Szukał innej drogi i pewnego dnia zawitał  do Wiednia.
Tęsknił jednak za ojczyzną, Podhalem i Koniówką. Wracał więc regularnie do domu i znowu wyjeżdżał na zarobek. Tak leciały lata, a on szczęśliwie przemierzał znane mu ścieżki, aż nastał okres, kiedy nie mógł ruszyć w drogę. Ten sam okres zatrzymał nas wszystkich na dwa-trzy lata. To była pandemia, kiedy ciężko było minąć granice bez spełnienia specjalnych warunków, które Kazka uziemiły na obczyźnie.
Wtedy "na szczęście" zaczął tęsknić, a my możemy podziwiać jego „Tynsknoty” na jego prywatnej stronie FB. Dzięki temu znamy jego góry, stare chałpy góralskie, lasy i polany. Spotykamy na jego obrazach prostych ludzi bawiących się i pracujących w pocie czoła. Widzimy zwierzęta i kwiaty, drzewa i kamienie.
Niesamowite u niego jest to, jak szybko powstaje obraz. Nie licząc drogi do sklepu po kredki i inne przybory do malowania, czas ten ograniczony jest do kilku krótkich godzin, po których kolejna tęsknota zdobi kartkę papieru.
Większość obrazów Kazka Gracy prezentuje witryna Koniówki na Facebook’u.

Bogusław Zięba, Koniówka 19.04.2023
Jelcz dla Ukrainy
Wojna kojarzy się przede wszystkim ze sprzętem w kolorach maskujących, pojazdami z jedną lub kilkoma działami, najczęściej na gąsienicach lub napędem na cztery, czasami na więcej kół. Zgadza się. Tak wyglądają wozy bojowe, które służą niszczeniu pozycji i umocnień wroga. Są jednak też inne.

Wojnę obsługują także rzesze cywilów, strażaków, innych służb mundurowych i wojsk terytorialnych. Wszystkie wyżej wymienione służby, również w czasie wojny mają pewne obowiązki, które uzależnione są od sytuacji na froncie. A do tego potrzebni są wyszkoleni ludzie korzystający z odpowiedniego, specjalistycznego sprzętu. Gorzej, gdy takiego brak i człowiek nie może podjąć żadnych wysiłków.
Wiemy o tragedii, która odbywa się na wschód od naszego kraju. Możemy też przypuszczać, że Ukraina jest w wielkiej potrzebie. Pomagaliśmy już ludziom, których los przygnał nawet do Koniówki, pomagaliśmy tym, którzy pozostali, by bronić swojego kraju, pomagaliśmy także jednemu z naszych, który w tych trudnych chwilach postanowił pozostać ze swoimi wiernymi. Dlaczego by nie pomagać dalej?
Gmina Czarny Dunajec w porozumieniu z Drohobycką Powiatową Administracją Wojskową postanowiła wspomóc strażaków z tego regionu i przesłać sprzęt, który ułatwi im zadania w zwalczaniu zniszczeń wojennych. Ukraińcy otrzymali od gminnych jednostek OSP motopompę, ubrania bojowe i hełmy. Natomiast nasza jednostka przekazała wóz ratowniczo-gaśniczy Jelcz 004, który służył w Koniówce przez kilkanaście lat.

Bogusław Zięba, Koniówka 13.03.2023
Scania - nowy wóz bojowy
Już od zeszłego roku Koniówka czekała na nowy wóz ratowniczo-gaśniczy, który pozyskany został ze środków własnych, gminnych i Wspólnoty Witowskiej w ramach przetargu. Mowa o nowoczesnym samochodzie Scania P450 XT ze zbiornikiem mieszczącym 7 tysięcy litrów wody.

I to był ten dzień, kiedy na moście pojawił się ogromny, czerwony wóz z dumnym napisem na boku szoferki “OSP Koniówka”. Scania przejechała przez szpaler utworzony przez naszych strażaków trzymających w dłoniach zapalone flary i podjechał na plac przed miejscową remizą strażacką. Na placu manewrowym, obok strażaków czekali mieszkańcy, przybyli aktualni przedstawiciele gminy i Wspólnoty Ośmiu Wsi, którzy uroczyście powitali nowy nabytek strażaków.
Jednostka strażacka z Koniówki wyposażona jest jeszcze w dwa inne samochody bojowe, tj. wysłużony Star 1142 i Jelcz 004, które do tej pory wykorzystywane były do akcji ratowniczo-gaśniczych. Nowy nabytek zastąpi jeden z wysłużonych wozów i zajmie miejsce w garażu OSP.
Scania P450 XT, obok olbrzymiego zbiornika na wodę, wyposażona jest we wszelki sprzęt gaśniczy, a także ten używany do innych prac związanych z ratowaniem i niesieniem pierwszej pomocy w obejściu i na drodze. Czegóż można życzyć zatem strażakom i nam przy takim święcie? Ano, żeby mieli jak najmniej okazji korzystania z tej imponującej maszyny.

Bogusław Zięba, Koniówka 27.02.2023

Jasełka dla Filipka
Jak Śleboda zimą, to jasełka. Wiemy o tym już od kilku lat, że maluchy z Zespołu Regionalnego przy Kole Podczerwone-Koniówka raczą nas różnymi przekazami noworocznymi. Tym razem brylowali na scenach Podczerwonego, Skomielnej Czarnej, Czarnego Dunajca, a dziś w remizie OSP Koniówka przedstawiając “Podanie Noworoczne”

Jest to kolejna sztuka napisana przeze mnie na zamówienie Koła i kolejny raz brawurowo przedstawiona przez najmłodszych. Dlatego też aktorzy otrzymali na koniec gromkie brawa od publiki. Dostało się też mnie i musiałem pokazać się krótko na scenie, a szefowa Koła obdarowała mnie prezentem, za który tutaj serdecznie dziękuję.
Jednak nie Śleboda i nie ja dzisiaj byliśmy najważniejsi. Był z nami ktoś, kto liczy na naszą pomoc i potrzebuje olbrzymiego wsparcia liczonego nawet w milionach złotych.
Filip Kasperlik jest tym bohaterem i to między innymi dla niego zorganizowane zostało to spotkanie. Wiemy też, że będą następne, z których profity przeznaczone zostaną na leczenie wady wrodzonej, która według lekarzy nie stanowi problemu. Potrzebne są jedynie środki na przeprowadzenie operacji.
Głowa do góry Filip, nie troskajcie się Rodzice. Dzięki Wam i nam wszystko będzie dobrze.

Bogusław Zięba, Koniówka 29.01.2023


Pisz do nas i z nami


Koniowka.info ©
Wróć do spisu treści